[ Pobierz całość w formacie PDF ]
W końcu więzienie, w którym Juno spędziła sześć miesięcy życia, zmieniło się w ciemną
plamkę na tle płonącej tarczy słońca. Po chwili cała stacja eksplodowała i zniknęła. Nie wyglądało
to nawet specjalnie widowiskowo. Juno wyprostowała podkurczone nogi, zachwycona, że się
stamtąd wyrwała. PROXY siedział na fotelu pilota, Starkiller obok niego, a ona zajmowała miejsce
za nimi na rozkładanym fotelu. Nadgarstki miała grubo obandażowane i czuła się jak pasażerka.
Stanowczo zbyt długo wisiała w tamtej celi jak dawno zapomniana tusza nerfa. Doszła do
wniosku, że najwyższa pora odzyskać panowanie nad swoim życiem.
- Wynoś się z mojego miejsca - warknęła do androida, który nalegał, żeby zostawić ją w celi
i pozwolić jej zginąć na pokładzie Empirycznej . Nie miała do niego pretensji, bo PROXY robił
tylko to, co nakazywało mu pierwotne oprogramowanie, ale to jeszcze nie oznaczało, że musi go za
to lubić.
- Tak jest, pani kapitan. - Android od razu wstał z fotela i usiadł na miejscu, które zwolniła,
jednak nie przestał pobrzękiwać i pomrukiwać do siebie.
Juno wyciągnęła ręce i dotknęła urządzeń kontrolnych. Poczuła świerzbienie w palcach.
Marzyła o tej chwili wiele tygodni, ale nie miała większej nadziei, że to się ziści.
Odwróciła się do Starkillera.
- Dokąd lecimy? - zagadnęła.
- Dokądkolwiek, byle jak najdalej stąd - odparł uczeń Vadera.
- Bardzo mi to odpowiada. - Juno wpisała pierwszy lepszy zestaw współrzędnych, jaki
przyszedł jej do głowy, i usiadła wygodniej w fotelu. Kiedy wskoczyli do nadprzestrzeni, na widok
znajomych smug światła o mało się nie zachłysnęła z radości. Pełna emocji uśmiechnęła się i
pozwoliła, żeby statek zabrał ich w bezpieczne miejsce.
Dwa skoki pózniej doszła do wniosku, że pora na rozmowę.
- Nic nie wskazuje, żeby ktoś nas ścigał - oznajmiła. Z ulgą zrezygnowała ze śledzenia
obrazu na ekranie monitora doskonałych skanerów Cienia Aotra . - Jesteśmy teraz o wiele lat
świetlnych od najdalszego miejsca, w którym mogłyby stacjonować imperialne siły zbrojne.
Starkiller przestał opatrywać ranę na prawym przedramieniu i uniósł głowę. Juno zauważyła
z ulgą, że rozcięte miejsce krwawi. Na myśl o obrażeniach, jakie uczeń musiał odnieść z rąk byłego
mistrza, zrobiło jej się słabo. Wiedziała, że pewne części ciała musi mieć w tej chwili syntetyczne,
ale nie potrafiła powiedzieć które. Chyba że jego nowe ubranie skrywało coś więcej...
- No to czym się przejmujesz? - zapytał uczeń.
Juno się zarumieniła. Nie podobało jej się, że Starkiller umie czytać w jej myślach.
Postanowiła wynalezć następne zmartwienie.
- Nikt nie wie, że nadal żyjemy i co zrobiliśmy - przypomniała. - Mamy dla siebie
praktycznie całą galaktykę. Dlaczego więc pierwszy raz w życiu nie mam pojęcia, dokąd lecieć?
Urwała speszona. Wciąż jeszcze nie mogła się pogodzić ze świadomością zdrady i dezercji.
Starkiller spojrzał na nią z błyskiem w oku. Wiedział, że Juno nigdy nie zdoła poznać jego
myśli.
- Mam nadzieję, że masz jakiś plan - podjęła młoda pilotka, chwytając się ostatniej deski
ratunku.
Uczeń pokiwał głową.
- Zależy mi tylko na dwóch rzeczach, ale nie dam rady osiągnąć ich sam - powiedział
ponurym tonem. Czyżby zamierzał wystawić ją na próbę? - Pierwsza to zemsta. Musimy zdobyć to,
co nam potrzebne, żeby przyciągnąć wrogów Imperatora.
Juno pokiwała głową, bo pomyślała o Callosie i o ojcu. Widziała, jak szybko i bezwzględnie
Starkiller rozprawił się ze szturmowcami w sektorze więziennym Empirycznej , więc nie miała
wątpliwości co do jego szczerości... ani umiejętności spełnienia grozby.
- Mów dalej - zachęciła.
- Prócz tego muszę nauczyć się wszystkiego, czego Vader nie chciał albo nie mógł mi
przekazać na temat Mocy - dokończył Starkiller.
Juno oparła policzek na dłoni, a łokieć na poręczy fotela.
- Jeżeli nie będziesz ostrożny, możemy dalej robić to, co do tej pory... czyli polować na Jedi
- stwierdziła.
Uczeń rozumiał ironię sytuacji.
- Wiem o jednym, który chyba nadal żyje - powiedział. - PROXY, pokaż nam hologram
naszego pierwszego celu.
Odwrócili się w stronę androida, który zamigotał i jeszcze raz przyjął postać generała
Rahma Koty.
Juno zmarszczyła brwi.
- Wydawało mi się, że go zabiłeś - zdziwiła się.
- Kiedy z nim walczyłem w fabryce myśliwców TIE, Kota powiedział, że widzi moją
przyszłość - odparł uczeń. - Dodał, że wyczuwa w niej siebie.
Juno widziała same dziury w jego rozumowaniu, ale nie miała lepszej propozycji.
- A zatem wracamy na Nar Shaddaa? - zapytała.
- Wracamy na Nar Shaddaa - potwierdził Starkiller.
Młoda pilotka wpisała współrzędne kursu do pamięci nawigacyjnego komputera, a on
wrócił do opatrywania swojej rany. Kiedy wskoczyli do nadprzestrzeni, nawet nie uniósł głowy.
Juno uznała to za dowód zaufania.
ROZDZIAA 15
Z głową schyloną tak, że opierał ją o blat stołu, w najciemniejszym kącie cieszącej się złą
sławą kantyny siedział mężczyzna, który chciał pozostać nierozpoznany. Sala Oparów była
najlepszym miejscem do osiągnięcia tego celu. To właśnie tu gromadzili się Ugnaughtowie, ale sala
[ Pobierz całość w formacie PDF ]