[ Pobierz całość w formacie PDF ]

apaszek. Odtąd często nosiła tę złotą myszkę o oczkach z zielonych klejnocików.
Nazwał je spinelami, myślała, mocniej naciskając pedały. Na szczęście, wolała
kamienie szlachetne od półszlachetnych.
Wszystko było jednak tylko połowiczne. Paul zabierał ją w różne miejsca, ale
nie w te, które były mu naprawdę bliskie.
Zwiedzili większość miejscowości w niewielkim księstwie. Taffy podobały siei
Clervaux, i Larochette, i Beaufort, i Diekirch  ale nigdy nie pojechali do
Federange-sur-Moselle. Zupełnie jak gdyby Paul chciał za wszelką cenę trzymać
Taffy z dala od swojej rodowej siedziby. Kiedy tylko sugerowała trasę wycieczki
zbliżającą się do tamtych okolic, napotykała na opór.
 Nie, może innym razem. Teraz powinnaś zobaczyć Vianden.
Więc skierowali się ku Echternach, a stamtąd pedałowali trzydzieści
kilometrów przez lasy, posuwając się w górę rzeki, aż koła rowerów zadudniły na
starym bruku miasteczka. Taffy zachwyciła się Vianden, z jego białym
kościółkiem o stromym dachu, z zamkiem, który wyglądał jak z bajki, i starą
ludową gospodą nad rzeką. Szef i właściciel w jednej osobie wdał się z Paulem w
długą dyskusję o winach.
 Rozmawialiśmy o tegorocznych zbiorach  wyjaśnił potem nic nie
rozumiejącej Taffy.  Pewnie nie wiesz, biedna myszko, że Elbling to marka wina
 pokiwał głową z politowaniem.  Kupują je od nas... to znaczy od mojej matki.
W tym roku wyjątkowo się udało.
 Powiedziałeś to tak, jakbyś wolał, żeby kupowali od ciebie  zauważyła.
 Kto się urodził winiarzem, na zawsze nim pozostanie  powiedział
sentencjonalnie.  Ale dajmy temu spokój. Jestem głodny, jak się zapewne
domyślasz.  Sięgnął po menu.  Co byś powiedziała na pulardę po luksembursku
w rieslingu?
Taffy nawet nie otworzyła swojej karty.
 Dlaczego właściwie nie możesz osiąść w rodowych włościach i zająć się
winnicą, skoro tak to kochasz?  zapytała, patrząc mu w oczy.
Nie odpowiadał. Uważnie studiował spis potraw.
 Co ci stoi na przeszkodzie?  indagowała.
 Znów te pytania, myszko  rzucił, zniecierpliwiony. Wiedziała, że i tym
razem, jak zwykle, niczego się nie dowie. Dlaczego, choć byli razem i wcale tego
nie ukrywał, trzymał ją z dala od tej jednej, najważniejszej części swego życia?
Niedługo znów zniknie na cały weekend, który spędzi bez niej, w Federange. Czy
była dla niego tylko przyjaciółką, niegodną zobaczenia jego rodowej siedziby,
ziemi i rzeki, nad którą wyrósł? Byli ze sobą już pięć miesięcy, lecz miała
poczucie, że jej życiu coraz bardziej brakuje celu i sensu.
 Spróbuj tam dotrzeć na własną rękę  radziła jej Kendra jeszcze w
listopadzie.  Tak jak Annette, kiedy pojechała z wycieczką do winnic.
 Ten numer już nie przejdzie, bo ostatnie zwiedzanie było w pazdzierniku 
mruknęła Taffy, uderzając zajadle w klawiaturę komputera.
 A więc myślałaś o tym. W takim razie na pewno znajdziesz inny sposób.
 Może, ale na razie mam za dużo pracy.
 Dziecko, przecież widzę, że harujesz, aby tylko nie myśleć.
Stara, dobra Kendra jak zwykle miała rację. Jako zadeklarowana zwolenniczka
małżeństwa uważała, że jeśli mężczyznie naprawdę zależy na kobiecie, powinien
powieść ją jak najszybciej do ołtarza. Taffy dochodziła do wniosku, iż nie są to
wcale przestarzałe poglądy.
Tylko raz jeden Paul otworzył się niespodziewanie  kiedy jadąc ramię w ramię
nad malowniczą Our, rozmawiali o innych rzekach Luksemburga.
 Mozela jest najpiękniejsza  powiedział wtedy z rozmarzeniem.  Choć może
jestem stronniczy, bo tam jest mój rodzinny dom. Wyobraz sobie, że mój ojciec
przez całe życie nie ruszał się stamtąd.
Taffy z przejęciem nadstawiła uszu. Paul bardzo rzadko mówił o rodzinie.
Wiedziała tylko, że ma jedną siostrę, matkę Nicka, i żadnych braci. Winnica
należała do jego rodziny od pięciu pokoleń i obecnie zarządzała nią matka. Ojciec
zmarł dwa lata temu.
 Nigdy nie opuszczał Federange?  powtórzyła ze zdumieniem.  Nawet w
weekendy?
 Mawiał:  a po co komu weekendy".  Paul mocniej nacisnął na pedały.  Nie
mógł przeboleć, że wyprowadziłem się do miasta i zarabiam pieniądze.
 Nie podobało mu się, że stałeś się bogaty?
 Szanował to, do czego doszedłem, ale wolałby, abyśmy razem pracowali w
Federange.
 A matka?  ośmieliła się zapytać Taffy.
 Stawia mi twarde warunki, ale to już zupełnie inna historia.  Zerknął na nią
z ukosa z lekkim uśmiechem, jakby wiedział, że rozpiera ją ciekawość.  Jedzmy,
bo muszę zadzwonić do domu.
Ledwie nadążała za nim, zmarznięta i zmęczona. Znów wyrósł między nimi
mur. Nie miała wstępu do Federange. Nie miała wstępu do jego prywatnego życia.
Nie tylko Kendra wieszczyła kasandrycznie marny koniec ich związku. Brat
Taffy, Allen, który przyjechał po nią, aby zabrać ją do Kent na święta, był również
pełen wątpliwości.
Allen wyruszył o świcie ze swego domu w Strasburgu i miał dotrzeć do
Luksemburga w godzinach porannego szczytu. Z tego powodu Paul postanowił
skrócić poranny jogging i przywiezć Taffy do zajazdu za miastem, aby ułatwić
rodzeństwu wyjazd. Spotkanie nie wypadło dobrze. Allen przywitał się krótko,
wypił kawę i szorstko oznajmił, że trzeba jechać. Taffy w pośpiechu żegnała się z
Paulem, z żalem myśląc o tygodniowym rozstaniu.
 Mam nadzieje, że wiesz, co robisz, siostrzyczko  powiedział nadopiekuńczy
brat, kiedy wyjechali na autostradę.
 Jestem dorosła  prychnęła.  Obędę się bez twojej troski.
 Oby tak było. Nie podoba mi się ten wytworny menago.
Taffy obrzuciła spojrzeniem luzne spodnie i wyciągnięty sweter brata.
 Nosisz się jak hippis, więc nic dziwnego, że nie lubisz tych, którzy wolą
garnitury  powiedziała ironicznie.  A poza tym powinieneś mu być wdzięczny,
bo oszczędził ci jazdy w korkach.
Allen zamilkł, ale widziała, że ma jeszcze coś w zanadrzu.
 W ogóle nie można się do ciebie dodzwonić  powiedział z pretensją, gdy
mieli za sobą kolejne kilometry.
 Stale natykam się na sekretarkę. Słuchaj, a czy on nie jest przypadkiem
żonaty?
 Na pewno nie. Poznałam mnóstwo jego przyjaciół.
 Przyjaciółek też?
 Nie jestem utrzymanką Paula!  obruszyła się.
 Poznałaś jego rodzinę?
 Ee... tak.  W końcu znała Nicka, prawda?
 Złożyłaś im wizytę przed Bożym Narodzeniem? Tylko mów prawdę.
 Wiesz, Gwiazdka to rodzinne święto, tylko dla...
 Rozumiem, nic z tego  stwierdził, nie odrywając oczu od szosy.  A w
ogóle, wspominałaś coś o nim mamie i tacie?
 N-nie.
Rodzice dzwonili do niej raz w tygodniu, zawsze o tej samej porze. W tym
czasie starała się być w domu. Nie wspominała jednak o Paulu ani w rozmowach,
ani w listach. Tak było wygodniej.
 Dobrze, może i lepiej, że oszczędziłaś im zmartwień  stwierdził obcesowo. 
Ale pamiętaj, że masz trzech braci, Taff. Nie zamierzam ukrywać przed Chrisem i
Richiem, co się dzieje z naszą siostrzyczką.
 Nic się nie dzieje!
W drodze powrotnej uparł się, aby odprowadzić ją do samego mieszkania, i
podejrzliwie wypatrywał śladów obecności Paula. Nie znalazł żadnych. Rzadko
tam sypiała.
Zadymka mokrego śniegu sypnęła jej w twarz. Zmęczonym gestem otarła oczy.
Musiała uważać, bo koła ślizgały się w mokrej brei. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •