[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-Shudem i Jeslim po wysoko zawieszonym pomoście, aż wszyscy trzej dotarli
tam, gdzie Chupwalowie montowali jakieś ogromne, zagadkowe elementy, które
wyglądały, jakby je zrobiono z twardej czarnej gumy.
Właśnie tutaj powiedział Herezjarcha (a coś w jego głosie zwróciło
uwagę Haruna, więc chłopiec nagle znów zaczaj słuchać) budujemy Korek.
Jaki znowu Korek? krzyknął Jesli, któremu raptem nasunął się przera-
żający domysł. Nie chcesz chyba. . .
Widzieliście ten wielki dzwig na pokładzie wciąż tak samo monotonnie
rzekł Khattam-Shud. Zauważyliście łańcuchy, których końce nikną w wodzie.
84
Otóż wisi na nich największy, najskuteczniejszy Korek, jaki kiedykolwiek skon-
struowano. Nasi nurkowie montują go w szybkim tempie i powiem wam, moi mali
szpiedzy, że jest już prawie gotowy, więc za kilka dni będziemy mogli zrobić z nie-
go użytek. Zatkamy samą Krynicę, yródło Opowieści, które znajduje się na dnie
Oceanu akurat pod statkiem. Póki jest otwarte, czyste, niezatrute, będą z niego
tryskały coraz to nowe gejzery Wody Opowieści, a nasze dzieło pozostanie nie-
dokończone. Ale kiedy zaszpuntujemy Krynicę, Ocean straci wszelką odporność
na moje antyopowieści i wkrótce nastąpi jego kres. A wtedy wy, Gupcy, uznacie
zwycięstwo Bezabana, bo jakież będziecie mieli wyjście, Wodny Dżinnie?
Nigdy go nie uznamy rzekł Jesli, ale niezbyt przekonująco.
Jakim cudem nurkom w zatrutej wodzie nie dzieje się nic złego? spytał
Harun. Na usta Khattam-Shuda wypełznął oschły uśmieszek.
Znowu zacząłeś słuchać powiedział Herezjarcha. Rozumie się, że
noszą odzież ochronną. O, właśnie w tej szafie trzymamy całe mnóstwo jadood-
pornych kombinezonów.
Poprowadził ich dalej. Minąwszy strefę Korcenia, czyli montażu Korka, sta-
nęli przed największą maszyną na statku.
Oto rzekł Khattam-Shud, a w jego monotonnym, płaskim głosie nieomal
zabrzmiała nutka dumy nasz Generator.
Do czego służy? spytał Harun, którego nauki ścisłe nigdy zbytnio nie
pociągały.
Jest to urządzenie, które drogą indukcji elektromagnetycznej przetwarza
energię mechaniczną na elektryczną wyjaśnił Khattam-Shud. Jeśli koniecz-
nie chcesz wiedzieć.
Harun nie dał się zbić z tropu.
Czyli właśnie to urządzenie dostarcza wam energii? upewnił się.
Trafiłeś w dziesiątkę rzekł Herezjarcha. Widzę, że na Ziemi nie cał-
kiem jeszcze upadła edukacja.
W tym momencie stała się rzecz najzupełniej nieoczekiwana.
O kilka kroków od Khattam-Shuda przez otwarty iluminator zaczęły raptem
wpełzać do wnętrza Czarnego Statku dziwaczne korzenne macki bezkształtne
kłębowisko, w którym tkwił jeden jedyny kwiat koloru lila. Harunowi z radości
załomotało serce.
M. . . zaczął, lecz szybko ugryzł się w język.
Mali (o czym Harun pózniej się dowiedział) uniknął niewoli, przemieniwszy
się na powrót w kępę korzeni. Dryfując pomału dopłynął do Czarnego Statku
i za pomocą przyssawek, w które wyposażone były jego macki, wdrapał się ni-
by pnącze po burcie. Gdy w tak dramatyczny sposób wtargnął przez iluminator
i w mgnieniu oka przybrał bardziej swojską postać Malego-Ogrodnika, Chupwa-
lowie podnieśli alarm:
Intruz! Uwaga! Intruz na pokładzie!
85
Włączyć ciemność! zaskrzeczał Khattam-Shud, w jednej chwili zrzu-
ciwszy maskę nijakości. Mali pomknął w stronę Generatora. Zanim włączono
krokówki , dotarł do wielgachnej maszyny, wymknąwszy się całej zgrai Chu-
pwalów, ci bowiem kiepsko widzieli w półmroku (chociaż przedtem włożyli te
szykowne gogle). Pływający Ogrodnik w biegu dał susa wzwyż, w powietrzu
rozsupłał wszystkie swoje korzonki, macki oraz pędy i zarzucił je niby sieć na
Generator, wnikając nimi w najdrobniejsze zakamarki maszyny.
Rozległa się cała seria huków i trzasków: przepalały się obwody elektryczne,
pękały koła zębate, aż wreszcie Generator zadrżał i kompletnie odmówił posłu-
szeństwa. Cały statek natychmiast został pozbawiony prądu: mieszadła przestały
mieszać, wieszadła wieszać, spawarki spawać, stawiarki stawiać, zamra-
żarki mrozić, grożarki grozić, zgładzarki gładzić, jadaczki jadzić.
Wszystko stanęło!
Brawo, Mali! zawołał Harun. Zwietnie się spisałeś. Dobra robota,
przyjacielu!
Chupwalowie hurmą rzucili się na Małego, szarpali Ogrodnika gołymi rękami,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]