[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Widzę, co to za zebranie. Głos Seana był zimny jak lód. Ale
szybki numerek na biurku musi poczekać, gdyż mam dla ciebie wiadomość.
Co się stało? spytała, ignorując słowo numerek .
Czy Basil się znalazł?
Bez słowa wręczył jej kartkę pocztową przedstawiającą Królewski
Pawilon w Brighton. Na odwrocie przeczytała:
Myślałem, że jestem bliski śmierci, ale to tylko kamienie żółciowe.
Spędziłem kilka dni nad morzem. Zaopiekuj się Rosie. Wracam w weekend.
Basil
Dzięki Bogu, on żyje!
Wszystko na to wskazuje. RSG to Royal St George, szpital. Sean
odwrócił wzrok od jej zaróżowionych policzków, potarganych włosów i
rozpiętej bluzki, jednocześnie czując się jak skończony idiota.
Już w ubiegłą sobotę zauważył, że Freddy się do niej przystawia, a ona
przyjmuje to z uśmiechem. Zaczerwieniła się, gdy Sorrel żartowała na temat
stosunków łączących ją z szefem. Szybko zmieniła temat, kiedy Geli starała
się ją ostrzec, że zachowanie Freddy'ego wykracza poza zwykłą sympatię.
Ależ był głupi, że nie dopuszczał tej myśli. A ona po prostu
romansowała z szefem, żeby utrzymać pracę, a dzięki temu rodzinę.
Powiedziała przecież, że dla najbliższych gotowa jest na wszystko.
Niech to szlag! Jak pierwszy naiwny zakochał się w tym rzekomym
niewiniątku. Niedaleko pada jabłko od jabłoni. Marzyły ma się rejsy łódką i
spacery po łąkach z głową w chmurach, a ona przespałaby się z nim na ladzie
R
L
T
w Rosie już w pierwszą niedzielę, gdyby siostry nie wróciły do domu.
Zresztą mogła to robić, z kim chciała. Nie w tym problem. To jej
dwulicowość doprowadzała go do szału.
Charlotte przynajmniej była szczera.
Ale to Elle pozwoliła mu uwierzyć w nierozerwalny związek między
kobietą a mężczyzną. Sprawiła, że chciał tego, on, Sean McElroy, który od
dziecka uważał miłość za bzdurę, dlatego wszystkie dotychczasowe związki
były płaskie i przelotne. I oto dał się usidlić, zakochał się tylko po to, by
cierpieć.
Nie mógł sobie tego wybaczyć.
Nagłe zatrzymał się i odwrócił. Co za głupia dziewczyna! Dlaczego nie
zwróciła się do kogoś o pomoc...
Elle patrzyła, jak Sean się oddala. Zamierzał ją zostawić? Naprawdę
uważał, że romansuje z Freddym? Na samą tę myśl wpadła w panikę.
Freddy usiłował ponownie ją chwycić, lecz tym razem udało jej się
wyrwać. Grzmotnęła go mocno w twarz i uciekła.
Elle! krzyknął Freddy, ale nawet się nie obejrzała.
Jeśli odejdziesz, nie masz już po co tu wracać!
Sean zerknął na nią, gdy wykrzykiwała w furii:
Mój adwokat zajmie się tobą za nieuzasadnione zwolnienie z pracy,
molestowanie seksualne i napaść!
Usłyszała charakterystyczny dzwięk silnika jaguara.
Wsiadaj, Elle. Sean zahamował przy krawężniku. Wystarczyło na
niego spojrzeć, by stwierdzić, że czuje się równie fatalnie, jak ona. Szła w
kierunku domu, nie zwalniając kroku. Wiedziała, że jeśli się zatrzyma, cała
złość z niej ujdzie i wybuchnie płaczem.
Zostaw mnie w spokoju odparła.
R
L
T
Pozwól Sean jechał obok niej że chociaż podwiozę cię do domu.
Pewnie pomyślałeś, że romansuję z Freddym, żeby utrzymać się w
pracy! Jak mogłeś?!
Gdybyś to widziała moimi oczami...
Nie jestem taka jak moja matka oświadczyła.
Ani jak twoja.
Wiedząc, że ich głośna rozmowa przykuwa uwagę ludzi stojących na
przystanku, przeszła na drugą stronę. Sean zostawił samochód i pobiegł za
nią.
Czy chcesz, żebym poszedł z tobą na policję?
I co im powiem? Słowo przeciwko słowu, a ty go jeszcze poprzesz
rzuciła zjadliwie.
Przez resztę drogi Sean się nie odzywał. Nie ośmielił się jej przytulić,
żeby ją pocieszyć, ale towarzyszył jej aż do drzwi.
Elle pobiegła prosto na górę pod prysznic. Spadający strumień mieszał
się ze łzami ściekającymi po policzkach. Gdy ciepła woda się skończyła,
zaczęła drżeć, więc szybko się wytarła. Pora zastosować żelazną zasadę
matki: robić dobrą minę do złej gry.
Była wstrząśnięta atakiem Freddy ego. Od dawna czuła, że jego
intencje są nieczyste, lecz musiała przyznać sama przed sobą, że
zachowywała się idiotycznie, ignorując problem. Cóż, chodziło o jej pracę.
Nie wiedziała, czy Sean w to wierzy, czy nie, ale wybawił ją z opresji.
On również ostrzegał ją przed Freddym. A także przyniósł dobre wieści o
Basilu, który obawiał się śmierci, a teraz odpoczywa w Brighton.
Biorąc do ręki pocztówkę od Basila, poczuła ból. Zauważyła, że ma
spuchniętą dłoń. Czyżby tak mocno uderzyła Freddy'ego? Och, do licha z tym
draniem! Musi myśleć o swoim biznesie. To już nie będzie dodatkowa praca,
R
L
T
ale podstawa stabilnego życia, o czym zawsze marzyła. Susząc włosy, powoli
uspokajała się i zaczęła układać plany na przyszłość.
Ale raz po raz wyrastał jej przed oczami Sean. Z twarzą bez wyrazu stoi
na progu biura Freddy'ego i patrzy na nią jak na kobietę upadłą, pozbawioną
zasad moralnych. Sean, który nigdy nie był w stałym związku, zawsze nie-
ufny i podejrzliwy, spodziewający się po kobietach najgorszego!
Znów zebrało jej się na płacz. Nie roztkliwiała się nad sobą, a jedynie
nad tym, że oboje stracili szansę na miłość z powodu jego zagmatwanej
osobowości.
No nic, czas zostawić złe myśli. Pora poinformować babcię, że Basil się
odnalazł i wkrótce wróci do nich, do rodziny.
Odłożyła czarny uniform z Błękitnego Dzika, nie wiedząc, co z nim
zrobić. Zwrot nie wchodził w rachubę. Włożyła szorty i top, boso udała się do
kuchni.
Babcia piła na ganku herbatę. Wyglądała malowniczo ze słomkowym
kapeluszem założonym na bakier.
O, wreszcie jesteś, Elle. Nie była sama. Sean właśnie zaczął
mówić, że są wieści od Basila.
Tak, przysłał kartkę z Brighton. Podniosła dzbanek z herbatą i na
pewno by go wypuściła, taki przeszył ją ból, gdyby nie interwencja Seana. Na
co fuknęła: Trudniej się ciebie pozbyć niż natrętnej muchy.
Nie pierwsza mi to mówisz. Pokaż rękę.
To nic takiego. Au! Cofnęła dłoń tak zamaszyście, że uderzyła nią o
stół.
Boli? Ma prawo, ale chyba nie aż tak, jak złamany nos Freddy'ego.
Och, nie. No tak, uderzyła go, ale przecież...
Nie patrzyłaś na niego, ale ja tak. Cudownie obciekał krwią
R
L
T
powiedział z lubością. Chodz, Elle, przyłożymy lód.
Trzymał ją za nadgarstek, kiedy szli do kuchni. W ściereczkę włożył lód
i rozbił go na drobne kawałeczki, po czym owinął spuchniętą rękę Elle.
Sama przytrzymam powiedziała, skupiając wzrok na misternie
zawiązanym krawacie i nieskazitelnie wyprasowanej koszuli Seana.
Nie było to jego codzienne ubranie. Wracał skądś i zatrzymał się, żeby
przekazać mi dobre wieści, pomyślała. I nagle coś ją tknęło:
Jeżeli złamałam draniowi nos, to oskarży mnie o napaść.
Coś ty! Powie wszystkim, że się przewrócił.
Nie sądzę, żeby mi odpuścił.
Jak będzie mądry, to odpuści, albo ktoś naprawdę mu złamie nos.
Proszę, nie rób tego!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]