[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Drew miał nieobecny wzrok, jakby z lubością przypominał sobie każdy szczegół.
 To zabawne, bo następnego dnia nie byłeś w stanie powiedzieć na jej temat nawet
słowa, z wyjątkiem tego, że nałożyła na twój interes taką klątwę, że miał się zmarszczyć i
odpaść. A teraz nagle pamiętasz wszystko z najdrobniejszymi szczegółami? Przypominam, że
obudziłeś się w wannie, w dodatku sam, frajerze  śmiechem skwitowałem jego rewelacje.
 Ejże, mieliśmy rozmawiać o tobie, a nie o mnie. I o ile pamiętam, ustaliliśmy, że nigdy
nie będziemy już wspominać klątwy. Jej wysokość Zelda Crimson-Grass podkreślała, jak bardzo
jest to ważne  powiedział ze śmiertelną powagą.
 Dobrze, na czym to ja skończyłem?  zapytał Drew, nerwowo oglądając się to przez
jedno, to przez drugie ramię, w razie gdyby oświecona i przepotężna Zelda, która inkasowała 35
dolarów za minutę i przyjmowała karty Visa, Mastercard oraz czeki, stała za nim ze szpilką,
gotowa, by wbić ją zaklętej laleczce między nogi.  Aha, no tak, Carter budzi się następnego
ranka śmiertelnie przerażony, bo jest święcie przekonany, że za chwilę odpadnie mu fiut.
Jim roześmiał się tak, że aż odstawił butelkę z piwem na stół, aby otrzeć kilka kropel,
które pociekły mu po brodzie.
 Litości, dlaczego miałeś wrażenie, że odpada ci fiut?  zapytał.
Westchnąłem.  Bo& No, bo&
 Bo laska, którą puknął Carter  swoją drogą nie zapytawszy nawet, jak ma na imię 
była dziewicą. I dlatego obudził się z zakrwawionym, jednookim wężem  nie dał mi skończyć
Drew, zanosząc się ze śmiechu.
Miałem wrażenie, że Jim jakby warknął, i podążyłem za jego wzrokiem, żeby się
przekonać, o co mogło chodzić, ale zanim się zorientowałem, z powrotem uniósł butelkę do ust,
nie zwróciwszy na mnie najmniejszej uwagi. Pewnie coś mi się przesłyszało. Odwróciłem się do
nadal chichoczącego Drew.
 Wiesz co, w twojej relacji wszystko to brzmi naprawdę okropnie. Musisz popracować
nad swoim gawędziarskim talentem, matole  prychnąłem.
 We wszystkim, co opowiedziałem, nie ma ani grama przesady. Po prostu jesteś
wściekły, że przez tyle lat poszukiwań nigdy nie udało ci się jej znowu powąchać.
Nie, to oczywiście w ogóle nie brzmiało kuriozalnie.
Po tym dziwnym, niemal wrogim warknięciu sprzed kilku minut Jimowi udało się
zrelaksować.
 To znaczy, że potem szukałeś tej dziewczyny i nigdy nie udało ci się wpaść na jej trop?
 zapytał.
Drew już zamierzał się do odpowiedzi, ale przytrzymałem go za ramię.
 Stul dziób. Teraz moja kolej  powstrzymałem go.
Westchnąłem. Akurat do tego okresu nie lubiłem wracać wspomnieniami. Coś się we
mnie burzyło.
 Tak, szukałem. Dałbym wszystko, żeby móc z nią jeszcze raz porozmawiać, i chrzanić
to, że gadam jak ostatni nieudacznik. Rozpytywałem w tym pieprzonym akademiku i nikt nie był
w stanie nic na jej temat powiedzieć. Poszedłem nawet do dziekanatu i próbowałem dać
sekretarce łapówkę, żeby pozwoliła mi przejrzeć archiwa  wyjaśniłem.
 Ha, ha, a pamiętasz, że nasłała na ciebie gliny?  roześmiał się Drew.
 Tak, świetnie pamiętam. Zadzwoniła po gliny, bo ty powiedziałeś jej, że musimy
przejrzeć zdjęcia żeńskiej części ciała studenckiego celem sprawdzenia, na widok której
dziewczyny mi staje. Pomyślała, że jestem jakimś cholernym zboczeńcem.
 Dlaczego tak bardzo ci zależało, żeby ją znalezć?
To znaczy, mam na myśli, że każdemu w życiu zdarza się jakiś jednorazowy numerek.
Większość facetów uznałaby za dar losu, że nie musi się borykać z syndromem dnia następnego
itepe  stwierdził Jim.
W sumie powinno być mi wstyd, ale szczerze mówiąc  nie było. Choć dopiero co się
poznaliśmy, miałem wrażenie, że Jim jest jednym z tych facetów, którym można zaufać, i nie
będzie mnie w żaden sposób osądzał. W odróżnieniu od mojego byłego najlepszego przyjaciela,
który na dzwięk smętnych nutek w moim głosie udawał, że jękliwie rzępoli na niewidzialnych
skrzypkach.
 Po prostu coś w sobie miała  powiedziałem, wzruszając ramionami.  Coś, co mnie
przyciągało i sprawiało, że chciałem być blisko niej. Przez kilka godzin gadaliśmy, grając w
piw-ponga. Ma takie samo poczucie humoru jak ja i ten sam muzyczno-filmowy gust.
Wszystko, co na jej temat zapamiętałem, sprawia, że chciałbym ją znalezć choćby po to,
żeby się przekonać, iż naprawdę istnieje. I to nie ma nic wspólnego z seksem.
Choć jednocześnie chciałbym ją przeprosić za to, że przeze mnie ma beznadziejne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •