[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Josh ma jedną taką grę w domu - przypomniała sobie Hester. - Rad chodzi do niego i
w nią grają. - Przygryzła wargę, gdy statek Radleya cudem uniknął zagłady. - Nigdy nie
wiem, jak on się w tym orientuje. O, patrz, macie najlepszy wynik!
Obserwowali w pełnej napięcia ciszy finał walki. Wreszcie ekran rozbłysnął
fajerwerkami.
- Nowy rekord! - Mitch uniósł Radleya w powietrze. - Zasługujesz na awans.
Sierżancie, wpisz swoje inicjały.
- Ale ty zdobyłeś więcej punktów niż ja.
- Kto to liczył? Wpisuj.
Zarumieniony z dumy Radley naciskał guzik, wybierając litery alfabetu. R.A.W A
to chyba Allan? - pomyślał Mitch, lecz nie zapytał o to chłopca.
- Chcesz spróbować, Hester? - zaproponował.
- Nie, dziękuję.
- Mama nie lubi grać - wyjaśnił Radley. - Pocą jej się ręce.
- Pocą ci się ręce? - powtórzył z uśmiechem Mitch. Hester posłała Radleyowi
wymowne spojrzenie.
- Z napięcia. Nie mogę brać na siebie odpowiedzialności za los świata. Wiem, że to
gra - wyjaśniła, zanim Mitch zdążył jej przerwać - ale za bardzo mnie wciąga.
- Jest pani wspaniała, pani Wallace. Pocałował ją, wiedząc, że Radley na nich patrzy.
Chłopca ta scena niby rozbawiła, ale tak naprawdę nie wiedział, co o niej sądzić. Poczuł na
ramieniu rękę Mitcha.
- Co dalej? - zapytał Mitch. - Amazonia, średniowiecze, łowy na rekina ludojada?
- Może ninja. Widziałem u Josha film o ninja. No, nie cały, bo weszła mama Josha i
zgasiła telewizor, pewnie dlatego, że jakaś kobieta zaczęła się rozbierać i tak dalej.
- Tak? - Mitch stłumił śmiech, natomiast Hester opadła szczęka. - Jaki tytuł?
- Nieważne. - Hester wzięła Radleya za rękę. - Jestem pewna, że rodzice Josha po
prostu się pomylili.
- Tata Josha myślał, że będzie kung - fu i walka na miecze. Mama Josha się wściekła.
Kazała jego tacie odnieść film do wypożyczalni i wziąć jakiś inny. Ale i tak lubię ninja.
- Poszukajmy jakiegoś wolnego automatu - zaproponował Mitch. I szepnął do Hester:
- Nie przejmuj się, raczej nie doznał głębokiego urazu.
- Chciałabym jednak wiedzieć, co to znaczy i tak dalej .
- Ja również. - Objął ją, przeprowadzając przez grupkę nastolatków. - Może
wypożyczymy ten film.
- Ja odpadam, dziękuję.
- Nie chcesz obejrzeć Nagich ninja z Nagasaki ? Zatrzymała się i spojrzała na niego
ze zdumieniem.
- Zmyśliłem ten tytuł, przysięgam.
- Hmmm.
- O, jest wolny, możemy zagrać? - usłyszeli głos Radleya.
Mitch nadal uśmiechał się, szukając dwudziestopięciocentówek.
Po jakimś czasie do Hester przestał docierać hałas maszyn i ludzi. %7łeby zjednać sobie
Radleya, zagrała w kilka łagodniejszych gier, w których nie walczy się o panowanie nad
światem. Choć nie przepadała za automatami, cieszyło ją, że Rad ma swój prawdziwy
wieczór w mieście, co bardzo lubił.
Wyglądamy jak rodzina, pomyślała, gdy Radley i Mitch pochylali się nad ekranem.
Chciałaby w to wierzyć. Dla niej rodzina była jednak czymś tak nierealnym, jak te maszyny
rozsiewające wokół kolory i dzwięki.
Do następnego dnia, pomyślała z westchnieniem. Tylko w taką przyszłość mogła teraz
wierzyć. Za parę godzin położy Radleya spać i wróci samotnie do swego pokoju. Jedynie w
ten sposób zapewni im obojgu bezpieczeństwo. Usłyszała śmiech Mitcha i słowa zachęty
wypowiadane przez niego do Rada. Odwróciła wzrok. To jedyna droga, powiedziała sobie.
Nieważne, czy chcę znów uwierzyć, czy nie. Po prostu nie mogę ryzykować.
- Co sądzisz o elektrycznym bilardzie? - zapytał Mitch.
- Może być - odpowiedział bez entuzjazmu chłopiec. - Przynajmniej mama lubi w to
grać.
- Jesteś w tym dobra? - zapytał Hester. Odsunęła niełatwe myśli.
- Nie najgorsza.
- Zagramy ze sobą? Zadzwonił monetami w kieszeni.
- Zgoda.
Zawsze dobrze jej to szło. Z bratem wygrywała dziewięć razy na dziesięć. Choć
maszyny zmieniły się i skomplikowały od czasów jej dzieciństwa, uznała, że sobie poradzi.
- Mogę ci dać fory - zaproponował Mitch, wrzucając monety do otworu.
- Zabawne, bo sama chciałam ci to powiedzieć. Skoncentrowała się na kuli.
Mitchowi podobał się sposób, w jaki grała. Z lekko rozwartymi ustami i z napięciem
w oczach. Srebrna kulka trafiła w obramowanie, rozległ się dzwonek. Hester szybko uzyskała
imponujący wynik.
- Niezle jak na amatora - pochwalił Mitch, mrugając do Radleya.
- Dopiero się rozgrzewam. Ustąpiła miejsca Mitchowi.
Radley obserwował kulę. Musiał w tym celu wspiąć się na palce. %7łałował, że sam nie
może grać. Podszedł do innej, dużo ciekawszej maszyny i zaczął się przyglądać. Skoro miał
pozostać widzem, wolał obserwować prawdziwą grę.
- Wygląda na to, że jestem do przodu o sto - zauważył Mitch.
- Nie chciałam od razu cię załatwić. To mogłoby zle wpłynąć na twoją psychikę.
Tym razem poszło jej jeszcze lepiej. Przypomniała sobie dzieciństwo, okres, w którym
wszystko wydawało się wesołe i proste. Uzyskiwała coraz więcej punktów. Wynik na tablicy
ściągnął dumek gapiów.
Nadeszła kolej Mitcha. Wziął się ostro do roboty. W pewnym momencie prawie stracił
kulę, lecz w ostatniej chwili trafił prosto w róg. Zakończył, mając o pięćdziesiąt punktów
mniej od Hester.
Trzecia runda ściągnęła jeszcze więcej publiczności. Hester usłyszała, jak ktoś zakłada
się o wynik. Potem skoncentrowała się na grze. Poszło jej znakomicie. Gdy skończyła,
oświadczyła:
- Tylko cud może cię uratować, Mitch.
- Nie żartuj.
Rozruszał nadgarstki jak pianista i zebrał trochę braw.
Hester musiała przyznać, że grał wspaniale. Bardzo ryzykował, lecz za każdym razem
odnosił sukces. Widziała w jego oczach koncentrację, jakiej mogła się spodziewać, Tęcz do
której nie mogła jeszcze przywyknąć.
Zorientowała się, że patrzy na niego, nie na kulę. Dotknęła małego, brylantowego
serduszka na łańcuszku. O takich mężczyznach kobiety marzą, dla takich mogą stracić głowę,
myślała. Dlatego musi być ostrożna.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]