[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Kładz się do łóżka - polecił.
Wyszedł na korytarz; w swoim pokoju zorientował się, że
Grek nadal jest nieprzytomny i najprawdopodobniej będzie
leżał w takim stanie do rana. Przyjrzał mu się uważnie.
Napastnik był około trzydziestoletnim mężczyzną o
nieprzyjemnej powierzchowności, ale z pewnością miał
powodzenie u kobiet i na pewno nie spodziewał się, że siostra
misjonarza stawi mu opór.
Lyle zgasił świecę, ściągnął z łóżka materac i poduszkę, i
zaniósł do pokoju Nadiny.
Czekała na niego, rozmyślając, jak strasznie by się czuła,
gdyby była zmuszona samotnie odbyć podróż do Anglii. Jej
ojciec nigdy nie pozwolił zbliżyć się do niej mężczyznie,
któremu w pełni nie ufał. Nigdy nie wyobrażała sobie więc, że
ktoś, kto zamienił z nią zaledwie parę słów, może jej pożądać.
Kiedy Grek podszedł do łóżka, wysapał: Nie bój się,
ślicznotko. Zobaczysz, że będzie ci tak dobrze, jak pewnie
jeszcze nigdy". Usiadł na łóżku, a Nadina krzyknęła: Jak
śmiesz! Wyjdz stąd! Natychmiast!" Grek wydał jakiś dziwny
pomruk zadowolenia i podniecenia zarazem, a potem się na
nią rzucił. Było bardzo gorąco, więc spała jedynie pod
cienkim prześcieradłem. Chwycił dekolt jej koszuli i rozerwał.
Właśnie wtedy Nadina po raz drugi krzyknęła i zaczęła się
gwałtownie szamotać. Był jednak tak ciężki, że przygwozdził
jej ciało do materaca i nie mogła się poruszyć. Zszokowana,
nie orientowała się dokładnie W tym, co mogłoby się stać, ale
już sama myśl o tym, że chce ją pocałować lub pogłaskać,
wzbudziła w niej odrazę. I kiedy rozpaczliwie starała się
uwolnić, Lyle wskoczył przez okno do jej pokoju.
- Uratował mnie! Uratował! - wyszeptała bezgłośnie.
Ledwie wypowiedziała te słowa, wybawca znów pojawił
się w jej pokoju. Położył materac tuż obok łóżka, ponieważ
pokój był bardzo niewielki, po czym wrócił do swojej
sypialni, by zamknąć okno i drzwi. Gdyby nawet Grek zaczaj
wzywać pomocy, nikt by go nie usłyszał.
Wszedłszy do pokoju Nadiny, zamknął drzwi na klucz.
- Czy wciąż... jest nieprzytomny? - zapytała.
- To był mocny nokaut! - odparł Lyle. - Nie doceniasz ,
moich umiejętności bokserskich. Miałem dobrego
nauczyciela.
- To... cudowne... że się tu zjawiłeś... kiedy usłyszałeś
mój krzyk. Strasznie się... bałam, ale... moje drzwi...
zamknęłam je... na klucz.
- Na początku myślałem, że to bardzo rozsądne z twojej
strony - powiedział Lyle. - Ale obwiniam się za to, że nie
pomyślałem o oknie.
- Ja też... o tym nie pomyślałam - wyznała Nadina. - A
przecież tata zawsze dokładnie sprawdzał pokoje... żeby
Rosjanie nie mogli... niespodziewanie... nas zaatakować.
- Jest mi głupio, czuję się winny. - Lyle poprawił ułożenie
poduszki na materacu. Położywszy się, cały czas miał Nadinę
w zasięgu wzroku. W świetle księżyca, wpadającego do
wnętrza przez okno, była bardzo piękna. Włosy złocistą
kaskadą opadały jej na ramiona. Do tej pory nie zauważył, że
ma takie piękne, długie włosy. Zorientował się też, że Grek
rozerwał jej koszulę. Pomyślał, że jest tak dalece pozbawiona
próżności, że nie zdaje sobie sprawy ze swej urody.
Jednocześnie stanowiło to dowód, że jest cudownie świeża i
niewinna, zupełnie jak dziecko.
Nawet spanie z nią w jednym pokoju było czymś zupełnie
innym, niż byłoby w przypadku innych kobiet. Inne
najprawdopodobniej niecierpliwie czekałyby, aż zacznie je
uwodzić, i starałyby się wyglądać jak najbardziej kusząco.
Jako prawdziwa siostra misjonarza, Nadina byłaby
zażenowana jakimkolwiek przejawem męskiego
zainteresowania, ale w takim razie każdy znający ją
mężczyzna musiałby żyć z przepaską na oczach. Omal się nie
roześmiał na tę myśl, jednak całe jego ciało pulsowało
miłością do Nadiny. Zdumiała go intensywność tego uczucia.
Od dnia, gdy ją poznał, myślał przede wszystkim o swoim i jej
bezpieczeństwie. Niemal zapomniał o tym, że są tylko ludzmi.
Jednak teraz po prostu jej pożądał i niczego tak nie
pragnął, jak tego, by ją pocałować i powiedzieć, jak jest
cudowna. Lata praktyki nauczyły go jednak opanowania w
każdej sytuacji. Patrząc teraz na Nadinę, pomyślał, że z
uzewnętrznieniem uczuć będzie musiał poczekać do czasu,
kiedy będą całkiem bezpieczni. Dopiero wtedy będzie mógł
zabiegać o nią jak zakochany mężczyzna.
- Dziękuję... że byłeś... dla mnie... taki dobry -
powiedziała cicho Nadina. - Mam nadzieję... że nie jest ci...
bardzo niewygodnie.
- Zapewniam cię, że jest mi tu równie wygodnie, jak za
ścianą - uspokoił ją Lyle. - A teraz śpij, bo jutro mam zamiar
bardzo wcześnie cię obudzić.
Wiedziała, że podobnie jak ona niepokoi się, czy zdążą
wyjechać z Eceabat, zanim jej prześladowca zostanie
znaleziony i wszystko się wyda.
- Muszę... jeszcze raz... się pomodlić - powiedziała. - Już
dziękowałam Bogu... za to, że... udało nam się szczęśliwie
dotrzeć tutaj, i powiedziałam też... tacie, że jesteśmy mu...
bardzo wdzięczni. A teraz chcę... jeszcze raz podziękować
tacie... za to, że... cię przysłał... żebyś mnie uratował. - W
świetle księżyca Lyle dostrzegł jej uśmiech. - Jestem pewna,
że nasz... anioł stróż... czuwa nad nami - dodała.
Miała cudownie melodyjny głos. Mimo tego, co przeżyła,
uśmiechała się. Lyle czuł, jak krew pulsuje mu w skroniach.
- Dobranoc, Nadino - powiedział cicho. - Niech ci się
przyśni coś miłego.
- Postaram się zasnąć... I dziękuję ci, dziękuję... bardziej
niż potrafię to wyrazić słowami... za to, że... jesteś tu ze mną.
Odwróciła się twarzą do ściany.
Lyle widział tylko tył jej głowy i długie pasma włosów
opadające na ramiona. Przewrócił się na bok, żeby na nią nie
patrzeć. Kocham ją tak, jak nigdy jeszcze nie kochałem żadnej
kobiety, pomyślał, po czym zmusił się do planowania
następnego dnia i tego, dokąd powinni się udać po zejściu z
promu.
Odgłos kroków Lyle'a wyrwał Nadinę z głębokiego snu.
Otworzył drzwi; niósł materac do swego pokoju. Przez chwilę
żałowała, że nie będzie mogła dłużej pospać, ale przypomniała
sobie Greka i natychmiast usiadła na łóżku. Zastanawiała się,
czy odzyskał już przytomność. Jeśli zdołał się wyzwolić z pęt,
może zaatakować Lyle'a, gdy ten otworzy drzwi. Przemknęło
jej też przez głowę, że być może Grekowi udało się w nocy
wymknąć z pokoju i teraz zdążył już narobić im kłopotu,
opowiedziawszy właścicielowi i wszystkim, którzy nawinęli
mu się pod rękę, że został brutalnie zaatakowany.
Miała ochotę sprawdzić, czy Grek jeszcze leży w pokoju
Lyle'a, lecz była tylko w nocnej koszuli, a Lyle mógł wrócić
lada moment.
Gdy po chwili wszedł do pokoju, spojrzała na niego
pytającym wzrokiem.
- W porządku - powiedział. - Wciąż jest nieprzytomny i
okropnie chrapie. Im szybciej się ubierzemy i zejdziemy na
dół, tym lepiej!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]