[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dotykać jej, upewnić się, że należy do niego
I przekonać, że tylko ona się liczy. Teraz już bardziej zrozumiał jej
uczucia i wiedział, co powinien robić.
Pospieszył do niej, niemal pędząc korytarzem i przeskakując po dwa,
trzy stopnie naraz. Wpadł do pokoju bez pukania i rozejrzał się wokoło. Tak
bardzo chciał już ujrzeć swoją żonę. Serce podeszło mu do gardła, kiedy
okazało się, że nigdzie jej nie ma. Dopiero po chwili usłyszał cichy głos,
dochodzący z pomieszczenia dziecka. Wydawało mu się, że to śpiew.
Ostrożnie uchylił drzwi i wstrzymał oddech z podziwu. Alli siedziała
w bujanym fotelu, ubrana w długą, białą koszulę nocną i kołysała w
ramionach dziecko, nucąc cicho kołysankę. Włosy spływały jej swobodnie
na ramiona, głową przytuliła do oparcia fotela i przymknęła oczy.
Jacob pomyślał, że powinien zaczekać za drzwiami, aż mały zaśnie,
ale jakaś siła zmusiła go do pozostania w pokoju. Na palcach podszedł bliżej
127
RS
i stanął za plecami Allison. Czuł zapach jej perfum i jeszcze inną woń, może
pudru dla niemowląt. Było mu trochę głupio, że tak stoi, ale nie wiedział, co
robić ani co ma powiedzieć.
 Zazwyczaj nie kładę go tak wcześnie  wyszeptała Allison. Nie
wiadomo skąd, ale wiedziała o jego obecności.  Bawiliśmy się w berka i
bardzo się zmęczył.
Jacob dotknął delikatnie główki chłopca, a on przytulił się mocniej do
mamy.
 Twoja mama też wygląda na zmęczoną, wiesz?  szepnął Jacob
cichutko.
 Zaraz poczuję się lepiej  odparła, na chwilę otwierając oczy.
Namiętność w jej głosie poraziła go na chwilę. Nigdy nie pragnął
bardziej żadnej kobiety i nie chciał, żeby którakolwiek została z nim dłużej.
Inne przychodziły łatwo i równie łatwo znikały z jego życia. Tylko Allison
przywiązała go do siebie tak bardzo, że nie mógł pogodzić się z myślą, że
ona go nie kocha.
Teraz już znał prawdę.
Teraz będzie mógł pokazać jej to, czego jeszcze nie mógł powiedzieć.
Właśnie układała Craya w łóżeczku. Miał na sobie ciepłą piżamkę,
więc przykryła go tylko lekkim kocem. Potem Jacob wziął ją za rękę i
poprowadził do sypialni, modląc się w duchu, żeby mały spał dobrze. A
właściwie twardo jak skała.
 Jesteś głodna?  spytał, starając się nie mówić zbyt głośno.
 Nie bardzo.  Spojrzała na niego jakoś nieśmiało, jakby pierwszy
raz była z nim w takiej sytuacji.  Może pózniej... Będziemy mogli zjeść
coś pózniej?
 Co tylko zechcesz.
128
RS
Stali na środku pokoju, zwróceni do siebie. Allison przyglądała mu się
tak, jak gdyby uczyła się na nowo jego wyglądu.
 Rozbierz mnie  poprosił szeptem.
 Dobrze  odparła, nieco zaskoczona.
Tyle razy to sobie wyobrażał podczas miesięcy rozłąki i ostatnio,
wczorajszej nocy. Rozkoszował się wspomnieniem delikatnych palców,
które rozwiązują mu krawat, rozpinają koszulę i ciągną za poły, żeby wyjąć
ją ze spodni. Najczęściej kończyło to się w ten sposób, że stał przed nią w
samej bieliznie i przyglądał się z półuśmiechem jej i temu, jak staje się
świadoma faktu, że jest bardzo, ale to bardzo podniecony. I jak potem go
dotyka...
Zawsze tu następował koniec całej sceny, ale tym razem, w
rzeczywistości, chciał kontrolować swoje reakcje. Patrzył na Allison, która
obserwowała swoje ręce zajmujące się jego ubraniem. Zerknęła na niego raz
i drugi, jakby chciała się upewnić, że zwraca na nią dostateczną uwagę.
Zwracał na nią szaloną uwagę i niedługo miała się o tym przekonać, kiedy
będzie rozpinała mu spodnie.
Potem stał całkiem nagi, a ubranie leżało u jego stóp. Pozwolił jej
patrzeć na siebie, jak długo chciała.
 W tym zamku jest zimno  powiedział.  Ogrzej mnie. Ale
najpierw chcę zobaczyć cię całą.
Czuł, że Allison nie tylko chętnie poddaje mu się przy zdejmowaniu
ubrania, ale też niecierpliwie czeka, żeby pozbyć się wszystkiego. I żeby
dowiedzieć się, co on zamierza czynić dalej. Wielkie zdziwienie budziło to,
że najwyrazniej gotowa była zaufać mu raz jeszcze. Tak, zaufać, a nie ulec
jego żądaniom. Widział to w jej wzroku, czuł pod dotykiem palców, słyszał
129
RS
w cichych westchnieniach. Chciała się z nim kochać, a nie tylko oddać mu
się.
 Chcę kochać się z tobą na wszystkie sposoby  szepnęła, jakby
potrafiła czytać w jego myślach.
 Na wszystkie? Na to nie wystarczy jedna noc  zażartował.
 Mówię poważnie. Uznałam, że liczy się tylko terazniejszość. 
Ujęła jego głowę w dłonie i trzymała tak, żeby mógł wyczytać to w jej
oczach.  Należę do ciebie, a ty do mnie. Zróbmy to tak, żeby zapamiętać tę
chwilę.
 A jak sobie poradzisz, kiedy nadejdzie jutro?  zapytał, martwiąc
się o to, że jeśli sprawy nie ułożą się pomyślnie, Allison może się załamać.
 Zmierzę się z jutrem, kiedy nadejdzie  odparła.  Na razie cieszę
się, że jesteśmy razem. Nie chcę niszczyć tego zamartwianiem się, jaka
sytuacja czyha na nas następnego dnia.
Gdyby to wszystko mówiła mu jakaś inna kobieta, podejrzewałby
podstęp. Sądziłby, że zależy jej na jego bogactwie i władzy. Tymczasem,
będąc z Allison, wiedział, że dla niej ważny jest tylko on. On sam. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •